środa, 31 lipca 2013

Zakupy Bath & Body Works i wrażenia z wąchania najnowszej kolekcji

Obiecuję, że to ostatnie zakupy, przynajmniej w najbliższym czasie :) ale o tym za chwilę.
Weszłam do Bath & Body Works głównie z zamiarem powąchania najnowszej kolekcji, a wyszłam z dwiema mini-mgiełkami do ciała, jedną właśnie z najnowszej kolekcji, a drugą w zasadzie już kultową. Lubię mieć mgiełki w wersji mini zawsze przy sobie w torebce :)


Każda z mgiełek ma 88 ml i kosztuje 19,90 zł.

Pierwsza z mgiełek to kultowy zapach BBW - Pink Chiffon. Jest to zapach lekki, słodko-owocowy, idealny na lato.

 
Nuty zapachowe:
  • czerwona gruszka
  • waniliowa orchidea
  • szyfonowe piżmo
Kolejna mgiełka pojawiła się w sklepach w tym tygodniu i jest z kolekcji Pure Paradise :)
 
 
Nuty zapachowe:
  • plumeria
  • kokos
Zapach bardzo egzotyczny i typowo letni. Kokos nie dominuje. Ale jak go powąchałam nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że już kiedyś coś podobnego miałam. Myślałam i myślałam i wymyśliłam! Zapach ten przypomina zapachy letnie z Avonu sprzed kilku lat, a konkretnie coś między tymi dwoma:
 

 
Nie jest to więc zapach wybitnie oryginalny czy zaskakujący, ale bardzo przyjemny na lato.
 
Powąchałam również drugi zapach z najnowszej kolekcji a mianowicie Malibu Heat. Pani w sklepie określiła go jako "kokosowy zabójca" :) Miał być w nim jeszcze ananas i pomarańcza. Ale przyznam szczerze, że ani ananasa (na co liczyłam) ani kokosa w nim nie czułam i jakoś mnie nie oczarował. Taki lekki, owocowy, słodki, podoby do tego Miami Party z Avonu powyżej :)
 
Mam nadzieję, że to były moje ostatnie zakupy kosmetyczne przynajmniej na najbliższy miesiąc. Bo SIERPIEŃ ogłaszam MIESIĄCEM BEZ ZAKUPÓW KOSMETYCZNYCH. Z racji moich ogromnych zapasów kosmetycznych jest to konieczne i mam nadzieję, że jakoś, może przy pomocy bloga, uda mi się wytrwać w tym postanowieniu. Takiego miesiąca nie miałam chyba od lat ;) Trzymajcie kciuki.
 


wtorek, 30 lipca 2013

Bath & Body Works - kremy do ciała




Dziś chciałabym Wam przedstawić część mojej kolekcji Bath & Body Works, a mianowicie "potrójnie nawilżające" kremy do ciała z linii Signature - wg mnie produkty warte uwagi, bez względu na zapach, który, jak wiadomo, jest kwestią gustu.

Producent obiecuje, że każdy z tych kremów: 
"Szybko się wchłania, odżywiając skórę i nie pozostawiając na niej tłustej warstwy. Skóra jest pachnąca i nawilżona przez długi czas dzięki zawartości mlecznych protein, olejku ryżowego, ekstraktu z jagody Acai i masła Shea". Producent zapewnia o 24-godzinnym nawilżeniu nawet dla najbardziej suchej skóry.

Posiadam trzy wersje:
Aruba Coconut
nuty zapachowe:
  • kremowy kokos
  • egzotyczne liczi
  • białe piżmo
Sparkling Blackberry Woods
nuty zapachowe:
  • soczysta jeżyna
  • orchidea
  • drzewo kakaowe
Capri Seaside Citrus
nuty zapachowe:
  • soczysta nektarynka
  • ambra
  • śródziemnomorski grapefruit
Zapach, jak napisałam powyżej, to rzecz gustu. Dwa pierwsze to moi zdecydowani faworyci wśród zapachów BBW, trzeci jest średni, najmniej wyczuwalny i najmniej trwały.
Natomiast bez względu na zapach sam produkt bardzo przypadł mi do gustu. Jest bardzo gęsty, kremowy, pozostawia na skórze delikatny film, co mi nie przeszkadza. Moim zdaniem przyzwoicie nawilża, jak na kremik, który ma być tylko "dla zapachu". Krem w połączeniu z mgiełką z tej samej linii zapachowej może śmiało zastąpić perfumy i zapewnia długotrwały zapach. Uwielbiam go używać również do rąk. Jest także bardzo wydajny, taka ilość jak poniżej, to nawet za dużo na dłonie.




Skład:
Water, Glycerin, Caprylic/Capric Trigliceryde, Glyceryl Stearate, Fragrance, Akryl Benzoate, Cetyl Alcohol, Dimethicone, Isohexadecane, Stearic Acid, Hydrolyzed Milk Protein, Euterpe Oleracea Fruit Extract, Tocopherol, Rice Bran Oil, PEG-100 Stearate, Petrolatum, Triethanolamine, Acrylates/C10-30 Akryl Acrylate Crosspolymer, Disodium EDTA, BHT, Diazolidinyl Urea, Sodium Dehydroacetate, Benzyl Salicylate, Butylphenyl Methylopropional, Limonene.

Produkt standardowo ma pojemność 226 g i kosztuje 39 zł. Jednak ja żadnego kremu nie kupiłam w cenie standardowej z powodu licznych promocji w Bath & Body Works :)

Z pewnością w przyszłości, jeszcze jakiś krem znajdzie się w mojej kolekcji ;) bo zamierzam wracać do tych produktów.

poniedziałek, 29 lipca 2013

Zakupów ciąg dalszy - ROSSMANN



I po raz kolejny zaniosło mnie do Rossmanna :) Tym razem poszłam po lakiery do paznokci i sprawdzić, czy są tusze Colossal z nowej limitowanej edycji: Color Shock. Tusze, jak się okazało, były a teraz po kolei co zakupiłam:



 Lakier Rimmel 60 Seconds kolor: Green eyed Monster - piękna, jasna zieleń (4,99 zł).


Dwa lakiery Maybelinne Colorama (dwa bo była promocja 2 za 11,49 zł :P) - od dawna chciałam je wypróbować. Wzięłam dwa róże, jasny mleczny nr 77 i ciemniejszy nr 262.


Nowość Sally Hansen - top coat FUZZY COAT kolor Fuzz-Sea - śliczny top coat zawierający drobinki o teksturze widocznej na zdjęciu, w kolorach niebiesko-turkusowym i żółtym. Bardzo mi się spodobał, z chęcią przygarnęłabym więcej kolorów (27,99 zł).


Kolejne w mojej kolekcji masełko Revlonu w kolorze Juicy Papaya :) - cudny, delikatny pomarańczowy (39,99 zł).


Dwa tusze Maybelinne Colossal: turkusowy Electric Teal i fioletowy Electric Purple (19,49 zł/szt.)

Żadnego z tych kosmetyków jeszcze nie miałam, zaczynam testowanie :)

niedziela, 28 lipca 2013

Dzisiejsze zakupy - ROSSMANN



 Weszłam dziś na chwilę do Rossmanna po pastę do zębów i proszę z czym wyszłam :)
 
 
Dwa żele pod prysznic Lirene z oliwką z ryżu oraz z oliwką z bawełny. Miałam wcześniej tylko wersję z mango i bardzo ją lubiłam, zatem postanowiłam wypróbować dwie kolejne wersje, zwłaszcza, że była na nie promocja (5,59 zł/szt.)


Żel do mycia ciała dla dzieci Babydream - mój ulubieniec do mycia twarzy, a w sytuacjach awaryjnych także innych części ciała, zużyłam niezliczoną ilość butelek (9,99 zł).


Żel do golenia Gilette Satin Care z OLAY - kupiłam pierwszy raz, żeby przetestować, po tym jak słyszałam o nim różne opinie (12,99 zł).



Rajstopy w sprayu Sally Hansen - mój "must have" na lato, nie odsłaniam nóg bez niego. Kupiłam ponownie kolor Tan Glow - podobno do mocno opalonych nóg, ale wg mnie nie jest ciemny (54,99 zł).


Hit dzisiejszych zakupów - masełko do ust REVLON w kolorze 045 Cotton Candy. Bardzo się zdziwiłam, gdy zobaczyłam w moim Rossmannie szafę Revlonu :) Ceny regularne wprawdzie nie są przyjemne, ale musiałam coś zgarnąć i jest to właśnie to masełko, zużyłam już kiedyś jedno w innym kolorze i bardzo je lubiłam (39,99 zł).
 

Puder dr. Hauschka - ratunek dla tłustej cery


Na wstępie zaznaczę, że jestem posiadaczką cery tłustej i przez lata przetestowałam chyba wszystkie dostępne na rynku pudry matujące z lepszym bądź gorszym skutkiem . A dziś przedstawiam Wam moje odkrycie i faworyta w kategorii „białych”, transparentnych pudrów matujących:

Dr. Hauschka Body Silk
A nurturing, luxurious powder for face, hair and body.
Znany także jako “Seidenpuder”.

Produkt ten odkryłam około 1,5 roku temu i postanowiłam w niego zainwestować. Nie jest tani, ale obecnie to kosmetyk, bez  którego absolutnie nie wyobrażam sobie żadnego dnia.

Przejdźmy do konkretów:

Obietnice producenta: jedwabny puder zawierający lecznicze ekstrakty z gencjany i szałwii, zapewniający świeżą i suchą skórę na całym ciele. Stosować regularnie do poprawy równowagi przetłuszczających się włosów i skóry głowy i jako puder do twarzy dla uzyskania perfekcyjnego wykończenia. Nie powoduje podrażnień nawet w przypadku skóry wrażliwej i jest wystarczająco łagodny dla dzieci.

 
Skład:
Oryza sativa (Rice) Starch, Silk/Serica Powder , Silica, Parfum, Linalool, Limonene, Geraniol, Coumarin, Citronellol, Citral, Gentiana lutea, Quercus robur, Salvia officinalis, Diatomacceous Earth/Solum Diatomeae
Jest świetny. Same naturalne składniki, bez TALKU – co dla mnie istotne.
Konsystencja: puder jest bardzo drobno zmielony, przyjemnie się go stosuje na skórze, inne naturalne pudry nie dorastają mu do pięt pod tym względem.
 

 
Zapach: puder jest prawie bez zapachowy, ja po dłuższym czasie używania już go nie czuję, pachnie bardzo delikatnie roślinnymi ekstraktami.
Opakowanie: plastikowa butelka zaopatrzona sitkiem, z którego wysypuje się tyle pudru ile potrzeba.  Sitko jest wprawdzie zamykane, ale może się z niego nieco wysypać mimo zamknięcia, dlatego do noszenia ze sobą w torebce przesypuję do trochę w inne opakowanie.
Zastosowanie: jest to bardzo wszechstronny kosmetyk. Ja używam go głównie do twarzy, ale oprócz tego stosuje się go jako:
  • suchy szampon do włosów
  • puder do ciała, stóp
  • puder dla dzieci
  • środek łagodzący podrażnienia skóry, otarcia naskórka
Cena i dostępność: tu będzie trochę problemowo – nie jest to kosmetyk tani, ja dałam za niego ostatnio  około 90-100 zł. Ale biorąc pod uwagę, że jest bardzo wydajny i starczy mi na ponad rok jest wart swojej ceny. Pewnie w takim czasie, na jaki starczyło mi jedno opakowanie, zużyłabym ze 2 albo 3 inne pudry.
Nie wiem czy jest on dostępny stacjonarnie w Polsce. Ja swoje pierwsze opakowanie kupiłam na Allegro, a drugie na strawberrynet.com.
Moje wrażenia:
Stosowanie pudru jest bardzo przyjemne i daje uczucie delikatnej, jedwabnej powłoczki. Nie jest to płaski mat, ale raczej jedwabiste/satynowe wykończenie. Cera jest matowa przez około 3-4h, co w moim przypadku jest sukcesem, i tak zawsze w ciągu dnia poprawiam makijaż kilka razy. U mnie nie bieli twarzy, przynajmniej nie na tyle, żeby było to zauważalne. Teraz w lato, gdy używam ciemniejszych podkładów może odrobinę bieli, ale podkłady i tak ciemnieją mi na twarzy, a ten puder jakoś je trzyma w ryzach J Poza tym nie wysusza cery ani nie zapycha jej, jak zdarzało mi się to w przypadku innych tego typu matujących pudrów. Użyłam go tez kilka razy do włosów, jak nie miałam akurat pod ręką suchego szamponu, żeby je odświeżyć oraz do ciała i również sprawdza się bardzo dobrze.
Podsumowując: jest to świetny, NATURALNY produkt, który faktycznie działa i spełnia obietnice producenta. Idealny dla cer bardzo tłustych, trądzikowych, wrażliwych. Stosowanie go to prawdziwa przyjemność, a dzięki swojej wszechstronności może zastąpić kilka kosmetyków, aczkolwiek mnie szkoda byłoby go marnować np. do stóp.
A to moje najnowsze opakowanie tego cudeńka:
 
 

 

wtorek, 23 lipca 2013

Najlepszy sernik dietetyczny!


Co oznacza zestaw powyżej? Tylko jedno - mój kochany sernik, dzięki któremu jakoś można wytrwać na diecie :)

Składniki:
  • 1 kg sera na sernik /może być Emilki 0% albo aksamitny Dr. Oetkera/
  • 5-6 jaj /oddzielnie białko/
  • opakowanie budyniu waniliowego/śmietankowego bez cukru albo Sernix
  • aromat wg uznania
  • coś do posłodzenia - ja używam ksylitolu, około 8-10 łyżeczek /ewentualnie mniej +dodatek stewii/, tu sprawdzam po prostu smak
  • opcjonalnie dodatki wg uznania, mogą być rodzynki, kandyzowana skórka pomarańczowa, żurawina, wiórki kokosowe, brzoskwinie... /ja daję niewiele dodatków z racji ich kaloryczności/
Przygotowanie:
  • ubić białka na pianę
  • wymieszać żółtka z serem, ksylitolem, budyniem, aromatem
  • połączyć masę z pianą z białek i dodatkami
  • piec w naczyniu żaroodpornym/na blaszce wyłożonej papierem/w foremce sylikonowej około 45-50 minut w temp. 175 stopni.

A to efekt końcowy - puszysty, pyszny sernik:

 
Smacznego!

poniedziałek, 22 lipca 2013

Bath & Body Works - moja kolekcja


Gdy pierwszy raz trafiłam do BBW, wyszłam z niczym. Powąchałam kilka zapachów, ale nie wzbudziły mojego zachwytu. I sama się dziwię, że kolejne wizyty w sklepie kończyły się zupełnie inaczej :) Wychodziłam z coraz większą ilością zdobyczy i z coraz większą miłością do tych zapachów, a już przy letnich wyprzedażach poległam całkowicie. Przedstawiam Wam mój dotychczasowy zbiór - rzeczy zakupione od marca tego roku. Dodam, że żadnej rzeczy nie kupiłam w pełnej cenie, zawsze to były jakieś promocje, wyprzedaże.
To jedziemy po kolei:



Aruba Coconut duża mgiełka i krem do ciała potrójnie nawilżający - jeden z moich ukochanych zapachów :) Uwielbiam wszystko co kokosowe, a w tym wydaniu kokos jest bardzo smakowity. Od tego zestawu wszystko się zaczęło.
Sparkling Blackberry Woods - duża mgiełka, krem do ciała oraz mgiełka z błyszczącymi drobinkami - również mój ulubiony, owocowy zapach.


Dark Kiss - duża mgiełka i woda toaletowa - zapach cięższy, na wieczorne wyjścia.
Cashmere Glow - Balsam Shimmer&Shea i mgiełka ze złotymi drobinkami - zapach ładny, ale zestaw kupiony głównie z myślą o złocistej skórze w lato.


Sweet Pea - mała mgiełka i złoty, pudrowy spray do ciała - jeden z najpopularniejszych zapachów BBW, wg mnie dość pospolity, niczym się nie wyróżnia.
Warm Vanilla Sugar - mała mgiełka - zapach raczej na zimę, bardzo słodki.
Coconut Lime Breeze - duża mgiełka, cudowny kokos w połączeniu z limonką.


Zapachy z ostatnich najnowszych kolekcji.
Honey Sweethart - duża mgiełka - cudowny, kobiecy, słodki, zużyłam już małą mgiełkę i dokupiłam dużą za... 17 zł :)
Daisy Dreamgirl - duża mgiełka - dość świeży, lekki, również nabytek za 17 zł :)
Rome Honeysuckle Amore - duża mgiełka - lekki, letni zapach.
Capri Seaside Citrus - duża mgiełka i krem do ciała - produkty, które mnie najbardziej rozczarowały, zapach jest ładny, ale bardzo nietrwały i jak na BBW mało intensywny :(


Błyszczyki
Dwa z kolekcji Dazzle licious - bordowy i róż, oba bardzo smaczne z mnóstwem błyszczących drobinek.
Kolejny to Lip Diamonds - jasny róż z drobinkami.
I najsmaczniejszy z nich: Cinnamint Supreme - cynamonowo-miętowy, cudowny smak i zapach.


I w końcu coś dla domu :)
Osłonka na dużą świeczkę, duża świeca French Baguette - niesamowity zapach świeżej bagietki, oraz średnia świeca TIKI Beach.
Ufff.... koniec :)

niedziela, 21 lipca 2013

Wygrana w konkursie kosmetycznym!

 
Ostatnio przydarzyło mi się chyba pierwszy raz w życiu wygrać coś w konkursie na Facebooku J Konkurs był organizowany przez drogerię internetową i polegał na wymyśleniu hasła reklamowego. Zgarnęłam wprawdzie nie pierwszą nagrodę, ale i tak miło J Oto moje zdobycze:

1) Cztery fiolki po 10 ml perfum Madonna:

-Jean’s
-Kiss
-Pop
-Crazy

Poniżej zdjęcie dwóch, bo dwa pozostałe oddałam już mamie J Zapachy nie są powalające, ale na co dzień zużyję.
 




2) Mini-błyszczyk Sleek High Shine w kolorze różowym





3) Tusz do rzęs wodoodporny L’ambre

 

Nigdy nie miałam żadnego z tych kosmetyków, ale miło coś wygrać i przetestować :)

Start!


Witam wszystkich w moim pierwszym w życiu poście na moim pierwszym w życiu blogu J

Myśl o założeniu bloga chodziła mi po głowie od dawna, ale zrealizowała się właśnie teraz, po zachętach ze strony osób, które mnie znają – podobno potrafię tak opowiadać o rzeczach, że słuchacze pragną je mieć ;)
Blog powstał z mojej nieskończonej i odwzajemnionej miłości do kosmetyków, w zasadzie wszystkiego co przeznaczone dla kobiet i służące urodzie J Moja miłość jest tak wielka, że obecnie posiadam zbiór 232 kosmetyków do pielęgnacji i 290 szt. kolorówki oraz 12 butelek perfum.  Mam wszystko sklasyfikowane i blog pomoże mi być może trochę to ogarnąć. Będę tu zamieszczać od czasu do czasu recenzje – ale to głównie jak coś odkrywczego znajdę. Nie będę pisać o kosmetykach, o których było już pisane wszędzie i można znaleźć setki recenzji i informacji. Będę być może zamieszczać też efekty projektu denko i zakupy oraz nowości.
Drugi trend na blogu to będzie coś, co od dłuższego czasu również mnie fascynuje, a mianowicie zdrowa dieta, przepisy zmodyfikowane pod kątem zdrowia i odchudzania – jestem wiecznie na diecie, od roku z sukcesami. Czasem zainspirowana różnymi przepisami odkrywam nowe bardzo ciekawe kombinacje smakowe, coś ulepszam, więc będzie tu miejsce na mój zbiór najbardziej zaskakujących przepisów, godnych uwiecznienia.

Dodam, że jestem kompletnie początkującą bloggerką i proszę o wyrozumiałość. Nie mam też super sprzętu foto, więc zdjęcia będą takie, jakie będą.

Pozdrawiam i miłego czytania!