sobota, 31 sierpnia 2013

Projekt denko - sierpień

 
Dziś ostatni dzień miesiąca, więc nadszedł czas na mój projekt denko. Trochę zużyć się nazbierało :) Oto one:
 

Żele pod prysznic: Dove z figą i kwiatem pomarańczy oraz Lirene z oliwką z bawełny - oba super :)

 
Zestaw do włosów Dove Nourishing Oil Care z olejkiem arganowym - szampon i ekspresowa maseczka, której używałam jako odżywki. Zestaw spełnił moje oczekiwania, włosy były w dobrej kondycji po użyciu.

 

Spraye do włosów: Seboradin z żeń-szeniem - to moje drugie opakowanie, jednak dla mnie bez rewelacji, strasznie alkoholowy, bałam się go używać na całe włosy, nic nie robił oraz ekspresowa odżywka w sprayu Avon - stara seria do włosów, spray znacznie ułatwiał rozczesywanie włosów, dzięki samym silikonom :)

 


Żele do higieny intymnej: emulsja Soraya Lactissima - bez rewelacji, kwas mlekowy daleko w składzie oraz płyn Facelle - mój ulubieniec, używałam również do mycia twarzy.

 

Szampon Babydream - lubię nim zmywać oleje z włosów.
Oliwka Hipp - nie wiem ile opakowań już zużyłam, zarówno do ciała, jak i do włosów.


Rajstopy w sprayu Sally Hansen - kolejny faworyt, którego kolejne opakowanie już stoi na półce.
Antyperspirant Dove maximum protection - chroni przed potem dość dobrze, jednak więcej nie kupię z powodu zapachu, który średnio mi odpowiada, a jest bardzo intensywny.

 

Kosmetyki do twarzy: Linoderm acne - krem punktowy, mój ulubieniec, już mam kolejne opakowanie, Serum-żel Ava pod oczy - nie lubiłam go, zero działania, płyn micelarny Plante System Aknorm do cery tłustej, trądzikowej - używałam jak tonik, lubię go.

 

Kolorówka: puder Dr. Hauschka - mój hit, mam już kolejne opakowanie. Rozświetlacz Sephora - pokruszył się w drobny mak :) i idzie do kosza, dawał ładny efekt. Tusz do rzęs Lovely Curling Pump Up - wszyscy już o nim słyszeli, również należę do jego fanek i mam kolejne opakowanie. 2 błyszczyki - Isana Brozne i Sally Hansen Daily Lip Moisturizer - idą do kosza z racji przeterminowania.


I na koniec jeden zapach: woda o zapachu konwalii Yves Rocher - kupiłam w ciemno małą butelkę, i dobrze, że nie większą, bo o ile uwielbiam zapach konwalii, o tyle ten z prawdziwymi konwaliami ma niewiele wspólnego.
Zużyłam jeszcze jeden zapach - Britney Spears Fantasy - ale niestety butelka chyba poszła prosto do kosza :D A to jeden z moich ulubionych zapachów od lat.

I to wszystkie zużycia na dziś, jestem zadowolona z tego miesiąca, bilanse kosmetyczne znacznie się poprawiły, aczkolwiek we wrześniu również planuję wzmożone zużywanie i minimalne zakupy :)

piątek, 23 sierpnia 2013

Kto ma pszczoły, ten ma MIÓD czyli masło HONEYMANIA


Ja ula nie posiadam, ale miód i owszem :)
Jakiś czas temu dostałam się do przetestowania najnowszego masełka do ciała The Body Shop z kolekcji Honeymania, która pojawi się w sklepach już 30. sierpnia.

Nie jest to jedyne masełko TBS jakie posiadam/-łam. I różni się ono od innych testowanych przeze mnie, ale o tym za chwilę.


Zacznijmy od składu: Aqua, Theobroma Cacao Seed Butter, Butyrospermum Parkii Butter, Glycerin, Cetearyl Alcohol, Glyceryl Stearate, PEG-100 Stearate, C12-15 Akryl Benzoate, Ethylhexyl Palmitate, Cera Alba, Sesamum Indicum Seed Oil, Parfum, Bartholletia Excelsa Seed Oil, Dimethicone, Mel/Honey, Caprylyl Glycol, Phenoxyethanol, Xantan Gum, Hexyl Cinnamal, Benzyl Salicylate, Disodium EDTA, Tocopherol, Geraniol, Sodium Hydroxide, Linalool, Limonene, Citric Acid.

Skład całkiem przyjazny, na wysokich miejscach naturalne oleje i masła. Miód wprawdzie nie jest na początku, ale już w drugiej połowie listy składników. Jak obiecuje producent – do wyprodukowania miodu potrzebnego do jednego kosmetyku około 100 pszczół musi pokonać dystans ponad 2 tys. km i zebrać nektar z około 50 tysięcy kwiatów J

Pierwsze co poznajemy po otworzeniu pudełeczka, to zapach J Jest obłędny – jak w przypadku wielu kosmetyków TBS. A że ja uwielbiam zapachy „jadalne” i słodkie to ten jest idealny. Wyraźnie można wyczuć miód, ale nie jest to jedyna nuta zapachowa. Wyczuwam również delikatny zapach kwiatowy.
 
 
Konsystencja masełka mnie zaskoczyła. Spodziewałam się zbitej, typowej dla masła konsystencji jak w moim czekoladowym z kolekcji Chocomania. A tymczasem w tym przypadku jest gęsta i bardzo kremowa. Zdecydowanie bardziej przypomina krem niż inne masełka TBS, przez co jest lżejsze, w sam raz na lato. Również szybciej się wchłania w skórę i łatwiej je rozsmarować niż typowe masła.
 
 
Jeśli chodzi o działanie masełka, to jako posiadaczka skóry normalnej, czasem lekko przesuszającej się w niektórych partiach, jestem w pełni usatysfakcjonowana. Nawilżenie utrzymuje się długo i myślę, produkt sprawdzi się nawet w przypadku skóry bardziej suchej niż moja.

Podsumowując: masło Honeymania jest całkiem udanym produktem The Body Shop. Będzie dostępne w sklepach, tak jak wspomniałam na początku, już od 30. sierpnia w cenie 69 zł, ale obecnie możecie jeszcze pobrać z fanpage The Body Shop na Facebooku kupon zniżkowy, aby zakupić 2 produkty z tej kolekcji 25% taniej. Można tam również zagłosować na moją recenzję ;)

czwartek, 22 sierpnia 2013

Zakupy... a jakże kosmetyczne!


Złamałam moje sierpniowe postanowienie. Być może zbyt dużym wyzwaniem było założenie "zero zakupów przez miesiąc". Ale już tłumaczę swoje motywy.
Kilka dni temu koleżanka poprosiła mnie o zrobienie małych zakupów na popularnej Truskawce www.strawberrynet.com. To jeden z moich ulubionych sklepów i zrobiłam tam pewnie około 20 zamówień, przez co mam dodatkową zniżkę. Skoro musiałam coś kupić koleżance, to zaczęłam sama przeglądać co tam mają ciekawego i trafiłam.... na promocję dnia. Mój ukochany zapach Flowerbomb Viktor&Rolf był akurat tego dnia w cenie około 160 zł za 50 ml (EDT). Nie mogłam się oprzeć. Zważywszy na to, że w normalnej drogerii kosztuje chyba około 300 zł zapakowałam go do koszyka :) Przy okazji wpadły także: odżywka do włosów HERCUT (nie znam tej marki, ale akurat też była na nią spora promocja, więc za cenę 30 zł postanowiłam wypróbować coś nowego) oraz błyszczyk Calvin Klein w kolorze Fuchsia, który był gratisem do zamówienia - oddam go koleżance. A oto całe zakupy:


Ale na "Truskawce" się nie skończyło :) Musiałam zrobić zakupy w aptece internetowej i akurat skończył się mój jedyny preparat punktowy na wypryski do twarzy - tak to jedna z nielicznych kategorii, gdzie nie mam zupełnie zapasów. Więc przy okazji leków wpadł do koszyka mój ulubiony Linoderm Acne w cenie około 7 zł/15 ml. Wzięłam również krem, który kiedyś dawno temu chciałam wypróbować - antybakteryjny krem nawilżający zawierający olejek pichtowy, cena około 8 zł/75 ml (wprawdzie nie mam 18 lat jak sugeruje napis na kremie, ale i tak chciałam go mieć:)). I ostatnią rzeczą w koszyku były kapsułki Dermogal A+E w cenie około 12 zł/48 szt., pewnie dobrze Wam znane. Muszę trochę nawilżyć twarz, a one mają super krótki, naturalny skład i super działanie.


Na pocieszenie po złamaniu postanowienia dodam, że bardzo dobrze idą mi zużycia sierpniowe i będzie ich znacznie więcej niż zakupów :)

środa, 14 sierpnia 2013

Kosmetyczka na wyjazd weekendowy czyli jak oszczędzam miejsce w walizce



Jutro wyjeżdżam nad morze na 4 dni. Jak zwykle chcę zminimalizować ciężar mojej walizki i objętość kosmetyczki, a jednocześnie zabrać wszystkie kosmetyki, bo nie wiadomo, co może mi się akurat przydać ;) Poniżej moje sposoby na to, aby zmieścić się ze wszystkim w kosmetyczce a nie wielkim kufrze.
1) Miniaturki kosmetyków


Sprawa jest prosta – obecnie jest ich ogromny wybór, zwłaszcza w Rossmannie. Przed wyjazdem zwykle udaję się tam dokupić, to co mi brakuje. Ale po pierwsze: miniaturki te nie są tanie w przeliczeniu na pojemność kosmetyku, a po drugie nie zawsze jest w wersji mini to, co akurat chcę zabrać ze sobą. Wtedy korzystam z kolejnych sposobów :)

2) Próbki


Zwykle dostaję je przy zakupach, czasem od koleżanek. Mam  ich sporo w domu i na co dzień jakoś nie mam weny, żeby je zużywać. Zbieram je w szufladzie i przed wyjazdem biorę część ze sobą.

3) Kosmetyki wielofunkcyjne

 
Mam kilka kosmetyków, które są wielofunkcyjne. Myślę tu głównie o żelu do mycia ciała Babydream, płynie do higieny intymnej Facelle. Na wyjazd przelewam jeden z nich do buteleczki 100 ml z pompką i używam głównie do mycia twarzy, ale mogę użyć ich również jako: szampon, płyn do higieny intymnej, mydło do rąk, żel pod prysznic, a nawet coś uprać.

4) Zbieranie małych, poręcznych opakowań


Jeśli akurat zużyłam kosmetyk w małym, poręcznym, wielorazowym opakowaniu, to zostawiam je, aby później przed wyjazdem móc je napełnić moimi ulubionymi kosmetykami.

5) TRAVALO - ulubione perfumy przelewam do małego atomizera, więcej o nim pisałam w poprzednim poście.


6) Zabieranie ze sobą kosmetyków, które są na wykończeniu

Rzadko z tego korzystam, bo jednak objętościowo w walizce zajmują sporo miejsca, ale przynajmniej ciężar jest mniejszy, a w drodze powrotnej nie musimy już ich targać do domu :) 

Idę się pakować ;)

wtorek, 13 sierpnia 2013

Kosmetyki i gadżety, które sprawdziły się na weselu

Ostatnio zaliczyłam dwa wesela (ufff...) i poniżej przedstawię Wam to, czego używam tylko na specjalne okazje. Nie będę opisywać po kolei całego makijażu i kosmetyków, których używam także na co dzień, ale pokażę rzeczy, bez których, nie mogę się obejść w sytuacjach imprezowych :)

1)Baza pod podkład


Baz pod podkład używam tylko na specjalne okazje. Ostatnio użyłam the Porefessional z Benefitu – mam miniaturkę. Sprawdza się dobrze, może nie przedłuża trwałości makijażu jakoś spektakularnie, ale zmniejsza widoczność porów, co przy mojej tłustej cerze nie jest bez znaczenia oraz wygładza skórę. Mam również jeszcze jedną bazę typowo silikonową, wygładzającą z Gosha Velvet Touch, ale mam wrażenie, że na niej podkład się niezbyt dobrze trzyma.

2) Baza pod cienie do powiek


Na co dzień prawie nie używam cieni (mimo, że mam ich baaaardzo dużo), natomiast na imprezy tak, a skoro już decyduję się je nałożyć, to zawsze muszę użyć bazy, aby trzymały się na powiekach minimum 10h bez zmian. Moją ulubioną bazą jest baza Artdeco. Chociaż przy używaniu okazjonalnym może nie jest najlepszym rozwiązaniem jej opakowanie – w słoiczku może wyschnąć po jakimś czasie, dlatego nigdy jej całkiem nie zużyłam, ale wystarcza mi na jakieś 2 lata. Nie chcę inwestować w droższe bazy, bo ta jest wystarczająco dobra i sprawdza się przy moich tłustych powiekach.

3) Zalotka do rzęs

 
Moje rzęsy są długie, ale proste. Na wyjścia używam zalotki i tuszu podkręcającego. A ze zwykłej zalotki robię sobie termiczną :) podgrzewając ją trochę suszarką do włosów.
Chciałabym się nauczyć nakładać sztuczne rzęsy, ale mimo obejrzenia wielu tutoriali i ćwiczeń opornie mi to idzie i boję się już przed imprezą kombinować, żeby sobie, jak kiedyś, nie pokleić całego oka.


4) Manicure jak biżuteria

 
Przy okazji imprezowego manicure lubię poszaleć z brokatowymi lakierami. Moimi ulubieńcami są te z serii Jolly Jewels z Golden Rose – nie są trwałe, ale na imprezę w sam raz. Posiadam 4 kolory. Na ostatnim weselu miałam nr 112 (bezbarwna baza  i mnóstwo małych fioletowych i większych srebrnych drobinek) nałożony na fuksjowy lakier z Lovely (bazowy do nakładania perełek nr 2). Dodam, że ten zestaw trzymał mi się znacznie dłużej niż każdy z tych lakierów nałożony solo.

5) Rajstopy w sprayu Sally Hansen


Gdy mam odkryte łydki to bez nich się nie ruszam.  Nogi po ich użyciu są pięknie brązowe, lekko błyszczące z wyrównanym kolorytem i ukrytymi wszelkimi siniakami, naczynkami, podrażnieniami.

6) Błysk na ciele czyli puder w sprayu z drobinkami Bath&Body Works


Lubię jak moja skóra jest lekko opalona i błyszcząca, gdy muszę ją odkryć na imprezę. Przed weselem stosowałam przez kilka dni balsam brązujący, a w dniu imprezy nałożyłam spray – puder z drobinkami z Bath& Body Works. Nie dość, że skóra pięknie się mieni, to jeszcze dzięki niemu ładnie pachnie.

7) Ulubione perfumy w wersji do torebki – czyli TRAVALO



To mój hit. Zawsze miałam problem, mając duże butle perfum, że nie mogłam ich zabrać na imprezę do małej torebki.  Dzięki Travalo, mogę mieć ulubione zapachy w wersji mini zawsze ze sobą J Jest to atomizer, który można wielokrotnie napełniać z butelek perfum, które mają atomizery ze zdejmowaną końcówką
Jeśli jeszcze o nim nie słyszałyście, to więcej informacji jest tutaj:TRAVALO
Oryginalne Travalo to nie taka tania impreza, buteleczka kosztuje około 50 zł (chyba, że coś się zmieniło) na Allegro, ale zainwestowałam i jestem zadowolona.

 A Wy macie jakieś niezbędniki imprezowe?   

środa, 7 sierpnia 2013

Creme hair bleach Sally Hansen - coś dla brunetek

Dziś produkt bez którego absolutnie nie jestem w stanie się obejść, moje odkrycie wszechczasów i nie ma żadnego godnego zamiennika :)
Jest to rozjaśniacz do włosków na twarzy i ciele firmy Sally Hansen. Produkt przeznaczony dla osób, posiadających widoczne włoski na ciele (przeważnie brunetek, jak ja ;)) które nie chcą/nie mogą z jakiegoś powodu ich depilować. U mnie służy do rozjaśniania włosków tylko na rękach, gdzie mam delikatne, ale jednak widoczne.
Creme Hair Bleach skutecznie i szybko rozjaśnia nawet najciemniejsze włoski i dopasowuje je do koloru skóry. Wg producenta jest bezpieczny do stosowania na twarzy, ramionach, nogach, wszędzie tam, gdzie chcemy aby włoski stały się mniej widoczne.


W opakowaniu mamy następujący zestaw:


  • krem rozjaśniający w tubie 42,5g
  • odżywka przed rozjaśnianiem 29,5 g
  • aktywator w proszku 21,2 g
  • pojemniczek z miarką i szpatułka
Dla zainteresowanych skład:



 Przygotowanie i aplikacja:
  • przecieramy powierzchnię, którą chcemy rozjaśnić wacikiem nasączonym odżywką Pre-conditioner
  • w czasie kiedy skóra wysycha przygotowujemy mieszankę: wsypujemy do pojemniczka 5 ml aktywatora (jest miarka) i dopełniamy do 20 ml kremem rozjaśniającym z tubki (lub zwiększamy proporcje w zależności od potrzeb, poniżej trochę zwiększone)

  •  aplikujemy mieszankę na skórę i czekamy 8 minut (do 10) - w tym czasie czujemy delikatne szczypanie

  • zmywamy krem i możemy nałożyć jakiś balsam nawilżający
Efekt: włoski są rozjaśnione, delikatne, jakby osłabione i ZDECYDOWANIE mniej widoczne. Oczywiście skoro są, to można je dostrzec, ale efekt rozjaśniacza jest naprawdę zaskakujący. U mnie utrzymuje się około 3-4 tygodni. Po tym czasie muszę powtórzyć aplikację, bo pojedyncze wyrastające włoski (wiadomo tracimy je i odrastają tak samo jak na głowie) są już ciemniejsze. W lato robię zabieg rzadziej, bo włoski naturalnie są rozjaśnione od słońca.

Wydajność: jedno opakowanie wystarcza mi na 3-4 użycia.

Dostępność: niestety od kilku lat nie ma już tego produktu w polskich drogeriach, pozostaje zakup w USA/na Allegro lub w niektórych drogeriach internetowych.

Cena: od około 20 zł/opakowanie na Allegro.

Jest dostępny również ten sam produkt w mniejszej wersji, tylko do twarzy.

wtorek, 6 sierpnia 2013

Nowe nabytki do kuchni z ... Empiku

Moi Drodzy,
jeśli jeszcze nie byliście w Empiku to polecam wizytę. Trwają tam wyprzedaże, a że ja poszaleć kosmetycznie nie mogę, bo mam postanowienie "zero kosmetycznych zakupów w sierpniu", to wstąpiłam właśnie do Empiku. W zasadzie weszłam, żeby kupić "słodki bukiecik" z żelków dla koleżanki, a wyszłam z koszykiem rzeczy do kuchni :) Wszystko było w cenach -50%. Oto moje nabytki:


1) Foremki silikonowe: do muffinek w róże i do ciasta motyl - każda około 10 zł. Będzie w czym testować kolejne dietetyczne wypieki :)


2) Miseczki bambusowe - około 4,5 zł/szt.


3) Fikuśne słomki do drinków - około 2,5 zł/opakowanie.

 

I to by było na tyle dzisiejszych nowości :)

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Bath & Body Works - True Blue Spa - balsam brązujący

Dziś na tapecie jeden z moich ostatnich ulubieńców wśród balsamów brązujących i samoopalaczy.
Jakiś czas temu okazało się, że zgubiłam gdzieś mój ulubiony balsam Lirene Arabica i musiałam na szybko kupić coś do poprawy koloru moich łydek :) A że akurat byłam w
Bath & Body Works i trwały wyprzedaże, to rozejrzałam się po półkach z innymi kosmetykami niż tylko zapachy z Signature i zgarnęłam ten oto "Bronzing Self-Tanning Lotion"



Najpierw oryginalny opis z opakowania (opisy na kosmetykach BBW czasem są zabawne/niestandardowe):

"Lucky you! You've struck gold right at home. This luxurious sunless tanning lotion is a real treasure that will give you a perfect tan, thanks to a touch of instant sheer colour that lets you see where you've applied it. Plus it has the ingredients used by all the best spas in their sunless tanning treatments - like Vitamin E to help moisturize and natural fruit extracts to condition skin. So what's it like to be rich and beautiful?"

Kilka słów o składzie: produkt zawiera witaminę E, ale na wysokich miejscach w składzie ma sporo olejków i ekstraktów owocowych m. in.: Glycine Soja Oil, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Helianthus Annus Seed Extract, Camellia Oleifera Leaf Extract, Orange Fruit Extract, Lemon Fruit Extract, Apple Fruit Extract, Sugar Cane Extract itd. Skład całkiem przyjazny jak na tego typu produkty. Na skórze zostawia nieco tłusty film, ale też dobrze nawilża.

Gdy wycisnęłam go z opakowania  po raz pierwszy, to lekko się zdziwiłam, bo balsam ma żelową konsystencję o bardzo ciemnym, brązowym kolorze i napakowany jest złotymi drobinkami:



Ale po rozprowadzeniu na skórze zostaje jedynie delikatna poświata lekko błyszcząca. Ładnie to wygląda, ale ja produkt stosuję tylko na noc, więc takiego efektu nie wymagam. Natomiast efekt brązujący wg producenta pojawia się po 4 godzinach.

Lekko zaskoczył mnie też zapach produktu: jest "plażowy" :) Inny niż standardowe samoopalacze. Po pierwszej aplikacji miałam ochotę ciągle wąchać skórę. Zapach ten kojarzy mi się z morską bryzą, latem, świeżością. Na początku jest intensywny, ale zanika po kilku godzinach.

Balsam mimo mojego początkowego przerażenia ciemnym kolorem daje ładny efekt naturalnej, oliwkowej opalenizny i to stopniowo, od bardzo delikatnego do ciemniejszego, ale nie da się z nim chyba przesadzić. Kolor jest jednolity, bez smug, bez pomarańczowych tonów. Schodzi również równomiernie.

Podsumowując: przyjemny produkt, ale... chyba nie jest wart standardowej ceny, która wynosi 79 zł (170g), bo można go zastąpić tańszymi odpowiednikami. Ja go nabyłam w cenie wyprzedażowej :) o ile pamiętam około 25 zł i taka cena jest adekwatna do jakości :)))

piątek, 2 sierpnia 2013

Dezodoranty/antyperspiranty BEZ ALUMINIUM - mój ranking

Dziś chciałabym Wam przedstawić wyniki moich dłuższych poszukiwań skutecznych dezodorantów/antyperspirantów bez aluminium w składzie. O szkodliwości i kontrowersjach wokół tego składnika pewnie słyszał już każdy. To dzięki solom aluminium dezodoranty są takie skuteczne, bowiem blokują gruczoły potowe i neutralizują nieprzyjemny zapach. Ale niestety również są to toksyczne substancje, które przenikają przez skórę i kumulują się w organizmie. Mogą doprowadzić do zapalenia gruczołów łojowych i potowych. Są podejrzewane o powodowanie różnych chorób - od raka po Alzheimera. Używamy dezodorantów latami i każdego dnia, postanowiłam więc znaleźć jakiś skuteczny produkt do codziennego stosowania bez aluminium. Na rynku jest ich coraz więcej, nawet w zwykłych drogeriach wśród najbardziej popularnych marek, co mnie pozytywnie zaskoczyło. Niestety wszystkie łączy to, że nie są tak skuteczne jak te tradycyjne z aluminium.
Na chwilę obecną posiadam 6 takich produktów ;) Przedstawię krótką ocenę każdego + jeden, którego obecnie nie posiadam, bo zużyłam, ale uważam, że jest wart uwagi.


1) Nivea Pure&Natural Action Spray 150 ml - zapach Jasmine Scent


Cena: ok. 10 zł

Dostępność: we wszystkich popularnych, sieciowych drogeriach

Opis: dezodorant, który ma pozwalać skórze oddychać, nie blokuje porów, zawiera Bio-florine - składnik antybakteryjny, nie zawiera barwników ani konserwantów

Zapach: 4/5 - ładny, kwiatowo-pudrowy, mimo, że od dezodorantu nie wymagam zapachu

Działanie: 2/5 - niestety sprawdza się tylko jako dodatkowe odświeżenie w ciągu dnia po użyciu wcześniej innego antyperspirantu np. w kulce. Użyty solo nie zapewnia całodziennej ochrony i zupełnie nie hamuje pocenia.
 
Moja ocena ogólna: 2,5/5 - na plus cena i dostępność oraz zapach, na minus zbyt słabe działanie, aczkolwiek jako dodatkowe odświeżenie może być.

2) Nivea Pure&Natural Action kulka 50 ml - zapach Lotus Scent


Cena: ok. 10 zł

Dostępność: we wszystkich popularnych, sieciowych drogeriach

Opis: jak przy pozycji nr 1, jest to inna wersja i zapach z tej samej linii produktów Nivei

Zapach: 5/5 - bardzo ładny, kwiatowy, odświeżający, delikatny

Działanie: 2/5 - produkt tak jak poprzednik nie hamuje pocenia, trochę długo się wchłania, właściwie nigdy do końca. Zdaje egzamin w chłodne dni w połączeniu z mgiełkami odświeżającymi lub sprayem tym powyżej.
 
Moja ocena ogólna: 2,5/5 - na plus cena i dostępność oraz zapach, na minus zbyt słabe działanie, potrzebuje dodatkowego wsparcia.

3)  Yves Rocher Culture Bio kulka 50 ml - odświeżający dezodorant z aloesem


Cena: 11,90 zł

Dostępność: Yves Rocher

Opis: 98% składników pochodzenia naturalnego, bez parabenów i barwników

Zapach: 5/5 - bardzo ładny, świeży, aloesowy

Działanie: 4/5 - jak na dezodorant bez aluminium działa przyzwoicie, chroni przed poceniem przynajmniej 8 h.
 
Moja ocena ogólna: 4/5 - na plus cena, zapach i działanie zbliżone do ideału

4)  Isana Med Ultra Sensitive spray 150 ml- do skóry wrażliwej

 
Cena: max 6-7 zł

Dostępność: Rossmann

Opis: ma szczególnie łagodną formułę i nie zawiera alkoholu. Nadaje się do codziennego stosowania dla osób ze skórą wrażliwą. Nie wywołuje pieczenia po depilacji okolic pach. Hamuje wzrost bakterii powodujących nieprzyjemny zapach. Nie zawiera barwników.

Zapach: 4/5 - delikatny, pudrowy

Działanie: 3/5 - sam nie chroni wystarczająco dobrze na cały dzień, wymaga odświeżania. Jest faktycznie delikatny przez co mało skuteczny. Łączę go z kulkami.
 
Moja ocena ogólna: 3/5 - na plus cena, dostępność zapach, działanie nie jest wystarczająco dobre.

5)  Biotherm Deo Pure Natural Pure - kulka 75 ml


Cena: ok 80-90 zł (ja kupiłam w promocji za 65)

Dostępność: Sephora, Marionnaud, być może Douglas

Opis: 100% naturalnych składników (25% z upraw ekologicznych), w składzie zawiera wyciągi z pomarańczy, aloesu oraz olejki esencjonalne, skutecznie neutralizuje nieprzyjemny zapach i pozwala skórze oddychać

Zapach: 3/5 - zbyt intensywny :/ ziołowy, nieco go czuć nawet długo po aplikacji

Działanie: 5/5 - jest moim faworytem pod względem działania. Skutecznie zapobiega nieprzyjemnemu zapachowi, dobrze się wchłania i jest wydajny
 
Moja ocena ogólna: 4,5/5 - na plus przede wszystkim działanie, czyli to na czym najbardziej mi zależy oraz pojemność. Niestety mały minus to cena i zapach - nie jest do końca mój i jest trochę za bardzo wyczuwalny.

6)  Vichy dezodorant w kulce 24h - skóra sucha reaktywna - mineralny 50 ml

Cena: ok 35 zł

Dostępność: apteki

Opis: do skóry suchej z ultra absorbującym minerałem. Wychwytuje zapach związany z poceniem od momentu jego powstawania do transpiracji. Zapewnia świeżość przez cały dzień. Nie zawiera alkoholu, parabenów.

Zapach: 4/5 - świeży, bardzo delikatny, przyjemny

Działanie: 4,5/5 - jest moim kolejnym faworytem pod względem działania. W porównaniu z innymi produktami bez aluminium jest wystarczająco skuteczny. Zużyłam całe opakowanie, czasem wspomagając się dodatkowym sprayem w ciągu dnia.
 
Moja ocena ogólna: 4,5/5 - na plus przyzwoite działanie, zapach, przystępna cena.

7) Alterra Dezodorant w sprayu "Jojoba i szałwia"  75 ml


Cena: ok 11 zł

Dostępność: Rossmann

Opis: bardzo dobry skład, same naturalne składniki i wyciągi roślinne, nie zawiera barwników, konserwantów, sztucznych substancji zapachowych. Duża tolerancja przez skórę

Zapach: 2/5 - ziołowy, nie mój, zbyt intensywny

Działanie: 2/5 raczej przypomina mgiełkę do ciała, nie chroni przed poceniem.
 
Moja ocena ogólna: 2/5 - na plus tylko cena i przyjazny skład, jednak na ochronę przed poceniem raczej nie możemy liczyć.

Podczas moich poszukiwań testowałam również inne dezodoranty bez aluminium (Crystal z Rossmanna, jakieś dwa z helfy.pl), ale nie wróciłam już do nich ponownie.

Podsumowując moimi faworytami są dezodoranty Vichy i Biothermu -będę do nich wracać. Na uwagę zasługuje też kulka Yves Rocher z racji połączenia bardzo przystępnej ceny i dość dobrej jakości - mam jego mały zapas :) Reszty produktów nie kupię ponownie. Ale do dezodorantów bez aluminium wrócę wkrótce, jak się ochłodzi, bo przy temperaturach sięgających 30 stopni musiałam sięgnąć po coś tradycyjnie z aluminium, zapewniającego lepszą ochronę.